Weneckie poszukiwania karnawału.

Ostatni raz w Wenecji byłem  dokładnie rok temu, w czasie pierwszych dni karnawału. Na bazie doświadczeń tegoroczny wyjazd warsztatowy został zaplanowany dokładnie w tym samym okresie. 

Ubiegłoroczne podsumowanie tej opowieści.

Czas oraz miejsce i tym razem zostały w pełni wykorzystane, lecz mam wrażenie, że tym razem początek obchodów święta został bardzo mocno przytłumiony, głównie przez pogodę. Niemal każdego dnia pogoda obfitowała w chmury i mgłę. Temperatury bliskie zeru, momentami schodzące poniżej tej wartości, nie zachęcały do wielogodzinnych spacerów. 

Karnawał to zazwyczaj kolorowe i barwne wydarzenia, obfitujące w niespotykane stroje przybywających gości/turystów. Niestety, im chłodniej i im więcej chmur, tym mniej chętnych do kilkugodzinnych wędrówek w przebraniach po uliczkach i placach Wenecji.

Należy też zaznaczyć, że władze miasta w celu umożliwienia wszystkim w jak największym stopniu uczestnictwa w obchodach karnawału i pomieszczenia w wąskich uliczkach rozbiło wydarzenia na kilka części, przenosząc część z nich do pobliskiej Wenecji Mestre. 

Tak czy inaczej, warsztaty nie są przecież formą wycieczki skupionej na towarzyszeniu wszystkim atrakcjom, jakie mają mieć miejsce. Ten wyjazd to przede wszystkim czas wytężonej pracy i czas zmierzenia się z tematem w fotograficznym ujęciu.

Trzeci dzień pobytu w Wenecji postanowiliśmy rozpocząć o wschodzie słońca na placu Św. Marka. 


W wyniku trudów poprzednich dni, nie wszystkim udało się wstać. W związku z tym, iż grupa była częściowo okrojona, po pewnym czasie poświęconym na robieniu malowniczych zdjęć,  powróciliśmy do reszty uczestników na poranne śniadanie. Była to też chwila na wydrukowanie kolejnej partii zdjęć uczestników, do późniejszej wspólnej edycji. Po zaspokojeniu głodu i wyjściu z mieszkania, udaliśmy się na chwilę w odwiedziny pobliskiej, żydowskiej bożnicy. Mieszkaliśmy tuż obok weneckiego getta, a bożnica znajduje się dokładnie na placu Canneregio.

Getto weneckie to pierwsze getto, jakie powstało na świecie. Licząca ponad 500 lat jest również jedną z najstarszych w Europie dzielnic, gdzie Żydzi zmuszeni byli żyć w odosobnieniu.

W harmonogramie obchodów tego dnia zaplanowana była parada barwnych łodzi po kanale Grande. Jest to piękny korowód, lecz bardzo trudno dostępny do swobodnego obserwowania. Z uwagi na topografię miasta miejsca, które umożliwiają podejście i obserwację kanału są bardzo nieliczne i najczęściej tłumnie oblegane przez innych turystów. 

Chęć znalezienia odpowiedniego miejsca, niesie za sobą konieczność poszukiwań, przemieszczania się wąskimi uliczkami i liczeniem na szczęście. 

W trakcie wędrówki i kolejnych poszukiwań, następuje zmiana planów.  Po przemierzeniu kolejnych kilometrów, każdy odczuwa zmęczenie, chęć złapania oddechu. Temat z pozoru tak oczywisty i malowniczy, okazuje się niezwykle trudny do zapisania na matrycach aparatów i kartach pamięci w postaci zdjęć.

 

Mimo to, Wenecja dzisiejszego dnia pozwoliła na klika świetlistych chwil, dzięki pojedynczym, upragnionym rozbłyskom słońca. Nie były one częstym gościem, ale szczęśliwie dawały radosne uściski, przedzierając się swoimi promieniami pomiędzy ścianami budynków, wynikając w ciasne uliczki, a dzięki ciut większym przestrzeniom w kanałach, mając więcej swobody oświetlały malownicze mostki. 

Często jednak blask promieni słonecznych zasłaniany był wysokimi murami budynków. Śródziemnomorski sposób planowania miasta i jego architektura sprawiają, że fotograficznie sceny stanowią większe wyzwanie przy komponowaniu ujęcia, gdzie ostre światło należy pogodzić z głębokimi cieniami.

Pomimo trudów uczestnicy wciąż fotografują, szukają i zapisują kolejne megabajty opowiadania tej weneckiej przygody na kartach pamięci, w swoich aparatach. Na tym etapie już wszyscy wiedzą, że wraz z wzrostem ilości wykonanych zdjęć, rośnie doświadczenie.  Dodatkowo w późniejszej edycji, czasami nawet najbardziej przypadkowe zdjęcia mogą stanowić o mocnym filarze edycyjnym całego materiału. 

Pod koniec dnia Wenecja ponownie zostaje otulona mglistym płaszczem i przenikliwym powietrzem, które niesie ze sobą chłód. Już bardzo nieliczni pozostają w swoich karnawałowych kreacjach.  Większość dawno już usunęła się w cień i wróciła do swych ciepłych hotelowych pokoi. 

Nas za to czeka kolejny pracowity czas przy edycji zdjęć. Czas bardzo kreatywny i pozwalający zweryfikować czy to co widzieliśmy udało się uchwycić na wykonanych zdjęciach.  Omawiamy, dyskutujemy, układamy opowieści i zestawy zdjęć. Korzystamy i staramy się wyciągnąć z wyjazdu jak najwięcej. Przed nami już dosłownie ostatnie chwile w Wenecji, po czym czas wracać do Polski.

 

 

OSTATNI DZIEŃ…

Leave a comment